Geoblog.pl    tebek    Podróże    Gruzińska przygoda    u progu panstwowości
Zwiń mapę
2013
04
paź

u progu panstwowości

 
Gruzja
Gruzja, Tblisi
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2197 km
 
Trudno napisać, ze sprawnie - poranny korek to uniemożliwił ale w koncu przyjechalismy do Mccheta. Pierwszej stolicy Gruzji. Tu uwaga - nie warto tam byc przed 10. Wszystko pozamykane, a na turyste patrza jak na dziwolaga :) Wolnym spacerkiem idziemy w strone katedry Sv Chovel. Trafaiamy na uroczystość religijną. Spiewy, zapach kadzideł dzwonki modlący sie ludzie.. aprzede wszystkim wpadające przez okno swiattlo robia niepowtarzalna atmosfere. Rce same wyciągają sie w kieunku aparatu ale.... nie chcemy psuc mistycznej magii. A po drugie wszedzie sa zakazy fotografowania. No coz napawamy oczy freskami, ikonami staryymi elementami wystroju swiatyni. A przede wszystkim rzekomo oryginalnym calunem z Gory Kalwari. Ilez takich oryginalow jest na swiece. Wiara gory przenosi. No coz.. nieodpowiedni stro naszych pan / spodnie/ spowodował interwencje duchownego i nasze zwiedzanie zakonczylo sie przed czasem. Wiec byl czas na zaspokokojenie glodu. Placuszek w pobliskiej budce.. bardzo dobry i pozywny. Posileni zadwoleni podretalismy do swiatyni klasztoru Samtawro. Najstarsza budowla w Mccheta. Nieslusznie pomijana przy zwiedzaniu miasta. W swiatyni nabozenstwo. Tu role choru pelnia zakonnice z pobliskiego klasztoru. Oczywiscie w zab nie rozumiemy o co chodzi. Na zakonczenie /przynajmiej nam sie tak wydaje/ nastapiło hmm sniadanie dla ubogich wiernych.. Pozniewaz nie ccialo nam sie czekac, nie zobaczylismy jak to w praktyce wyglada.
Nastepnym klasztorem byl Jvari. Polozony na gorze odsloniety, narazony na wiatry. Czego na wlasnej skorze doswiadczylismy. Spokojnie aparau nie dalo sie utzrymac w rece...Ale widok rekompensowal te niedostatki
Zziebnieci wsiaday do busika i jedziemy do Tblisi. Wysiadamy przy pl. Wolnosci i niespiesznie znow idziemy przez stare miasto podziwiajac siatynie. Szczegolnie katedra Anczischaryjska i polozona ponizej poziomu katedra Soni.
I oczywiscie wieza zegarowa. Guzik,ze z XXI wieku.. robi dobre wrazenie.. I daja dobrze jesc :)
Wieczorkiem wyjazd na Mtacminda. Oczywiscie "zdobywamy ja":) kolejka szynowa. Na gorze kolacja i.. do spania. Jutro pobudka kolo 6 rano. W hotelu czeka nas niemila niespodzianka. Awaria ogrzewania i wody. No coz
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (2)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedził 2.5% świata (5 państw)
Zasoby: 33 wpisy33 0 komentarzy0 10 zdjęć10 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
10.01.2014 - 02.02.2014
 
 
30.09.2013 - 07.10.2013